27 lipca 2022

Powrót

Nareszcie! Okropnie było w tym dusznym bloku. Po powrocie na działkę zaległam pod kocimiętką. Roślinna odtrutka dobrze mi zrobiła.

Nawet późnym wieczorem korzystałam z jej ożywczej mocy.

Co prawda mówią, że to koci „narkotyk”, ale... czego to ludzie nie mówią. My zaś koty swoje wiemy. Najlepszy dowód, że Luśka też gustuje.

Jak już się do woli nawąchała, umościła się w koszyczku, notabene moim, ale wspaniałomyślnie odstąpiłam.

No i zdążyłam na zbiory gigantusów cukinii.

I co najważniejsze, zdążyłam na podziwianie naszych lilii. Co prawda ich zapach niezbyt mi odpowiada (zdecydowanie wolę kocimiętkę), ale piękno też się liczy.

A czy pamiętacie ogrodowego kota na cześć Luckowej mamy Misi? Rzeczywiście rudzieje :))


18 lipca 2022

Przerwa w wakacjach

Zachorowałam :( Przyjechałam do weta i do domu. Grzecznie biorę lekarstwa i mam nadzieję, że pomogą i niedługo będę mogła wrócić na działkę.

Czyżby grill mi zaszkodził? Fakt, że kąsnęłam przed upieczeniem,

ale przecież dawałam znak, że już nie mogę się doczekać.

Na działce została Lusia, podobno tęskni, więc będę się starać, żeby jak najszybciej wydobrzeć. Zresztą sama chętnie bym się na podeściku rozłożyła. Tego jej zazdroszczę.

Podobno nasze lilie drzewiaste już się na maksa rozrosły. Też chciałabym je zobaczyć.


03 lipca 2022

Na drzewach

Co lubią koty (poza spaniem)? Wiadomo – wspinać się po drzewach. Z zejściem gorzej, ale dajemy radę.

Ja wybrałam starą, rozłożystą jabłoń. Najpierw ją dokładnie obwąchałam.
Dobry punkt obserwacyjny, widać ścieżkę i sąsiednie działki, więc można się zorientować w sytuacji: czy aby jakiś intruz nie kręci się w pobliżu.

Lusia trzpiotka wybrała czereśnię. Nie obserwuje, kombinuje raczej. Na przykład jakby tu powtórzyć słynny piruet/szpagat wiewiórki. No nie za bardzo wyszło :(

Ale... jest jeszcze ptasi karmnik do zwiedzenia.

Jakoś się wepchnęła, ale wypchnąć to już musiał ją człowiek.

Ja w tym czasie podziwiałam nowy nabytek – kosz z tytoniem. Tak się ten piękny kwiat nazywa, choć ludziom się pewnie ze zgoła czymś innym kojarzy.

A potem odprowadziłam do furtki człowieka, który umęczony upałem i naszymi wyczynami wracał do pustego (znaczy bez kotów) domu w mieście.