24 czerwca 2022

Wreszcie wakacje!

Od niedzieli jesteśmy na działce. Nie pisałam, bo byłam zbyt zaaferowana, tyle czasu przecież czekałyśmy na ten wyjazd. Najpierw muchołówki, potem ząbki, szczepienia...

Ale od początku. Ostatnie dni w domu wyglądały tak. Coraz bardziej tęskniłyśmy za przyrodą, przestrzenią, wolnością.

Zazdrościłyśmy... ot choćby wiewiórkom. Swoją drogą, niezły piruet.
I ogony mają jakby bardziej puszyste.

Na miejscu zajęłyśmy się naszym zwyczajowym zadaniem, czyli stróżowaniem. Ja na chodniczku,

albo na krzesełku.

Lusia pod ławką na tarasie.

Połączyłyśmy tylko siły na widok przemykającego w pobliżu czarnego kocura. Patrzcie, jak szybko wywęszył, że letniczki zjechały.


Z innych gości nawiedził nas w porze deszczowej ślimak gigant.

Co nas najbardziej rozśmieszyło, to że razem z nami przyjechała... kuweta. Na działkę? Toż to obciach i żenada. Tosia zajrzała i zaraz ostentacyjnie wyszła.

Ale, ale. Pojawiło się coś jeszcze. Ale fajowski namiocik.  Obowiązkowo trzeba zwiedzić.


Zagadka szybko się wyjaśniła. Mamy intymny zakątek „Pod paprociami”. Kto by się spodziewał takich luksusów.

A na koniec zakwitła pierwsza lilia. 


 

08 czerwca 2022

To już 5 lat...

Odkąd odeszła ukochana ludzka mama naszego Lucka, nazywana przez niego Pierwszą Mamą. Niedawno odszedł i on.

Dedykujemy Jej pamięci pierwszy tegoroczny kwiat peonii.