A co tam, pochwalimy się.
Przybyły też na działki, czy raczej do fosy, nasze stare kumpelki – kaczki mandarynki. Przepiękne 😊
Z domu nie mam najlepszych wieści. Lusi się pogorszyło, nie ma apetytu (temu akurat się nie dziwię, dieta fuj) i znowu schudła. Jutro wybiera się na badanie krwi. Jak znam życie (i weta), będzie musiała łykać jakieś lekarstwa. No nic, nie dajemy się. Opiekuję się nią... po naszemu, kociemu.