No proszę, jak ten czas leci. Znów mamy święta. Nasze ulubione, z jajeczną choinką.
Jak byłam szczupła i młoda, uwielbiałam się na nią wspinać i wykradać jajka.
Lucek z kolei wykradał z wielkanocnego koszyczka swój przysmak – wędzoną szyneczkę.
Dzielnie jej bronił, szyneczka była tylko jego.
Spójrzcie tylko, jaką minę ma złowrogą –
nawet nie podchodź!
Cóż, było
minęło ☹ Nie ma Lucka, nie ma szyneczki. Po jajka
z choinki nie chce mi się już sięgać.
Ale mamy za to niespodziankę na działce. Zamieszkała nowa lokatorka. Dostanie serniczek w święta. Ciekawe, czy poczeka na nasz przyjazd. Osobiście… nie radzę.