Rzeczywiście był piękny :) chwilami wręcz upalny. Dobrze, że zostałyśmy. Lada dzień wrócimy do domu, wszak żeby nie wiem jak zaklinać kalendarz, nieuchronnie zbliża się ZIMA. Zaabsorbowałyśmy więc max słońca, żeby starczyło do wiosny.
Lusia, jak już się fest wygrzała, zamiast sadzić tulipanyudała się na polowanie. Początkowo myślałam, że może wyczaiła jeża, bo kiedyś w tym samym miejscu go spotkałyśmy.Ale nie. Jego zresztą pewnie by nie upolowała. Oto zdobycz!Ja tam wolę tradycyjne formy biesiady, najchętniej na stole.
Ale trochę jej pozazdrościłam i pomyślałam, że może upoluję... wiewiórkę. Niestety, była za wysoko.Tyle mojego, że sobie na nią z dołu popatrzyłam, podziwiając jej rozłożysty ogon. No my koty takich okazałych nie mamy :(Zgodnie z tradycją były też halloweenowe akcenty. U nas skromnie,
ale u sąsiadów prawdziwie artystyczna instalacja.
Powiadają, że byle do dnia zimowego przesilenia. Bo od tego czasu dnia będzie przybywać. I w końcu znów będzie coraz cieplej i coraz żywiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kociarz
Wracajcie do domu, będzie zimno.
OdpowiedzUsuń